9 gru 2010

Dziennik Pokładowy USS Kalina, dzień kolejny AD2010

Hura! Z pewnego źródła dowiedziałem się, że moi sąsiedzi już tacy są. Wszelkie próby nawiązania nici porozumienia według wszelkiego prwadopodobieńtwa spełzną na niczym. To dobrze. Nie chce mi się wchodzić w bliższe relacje. Kontakt wzrokowy został utracony, co, biorąc pod uwagę okoliczności, zupełnie zaspokaja moją potrzebę uspołecznienia.

Mamy w klatce źródło przecieków. Trzeba uważać żeby nie chlapać (zwłaszcza przy drzwiach i otworze wentylacyjnym w kuchni).

Koniec wpisu.

7 gru 2010

Nowy dom

Sąsiadka wpadła dziś z awanturą wpychając mi szufelkę białego proszku pod nos. Twierdziła, że to tynk. Kto ją tam wie. Profilaktycznie nie wpuściłem do mieszkania. Obudziła mi córkę, w ogóle się tym nie przejmując. Uskuteczniała przecież przemówienie, o panujących tu zasadach i o konsekwencjach braku ich przestrzegania:
Bez nas tu zginiecie!!!
Cóż, po tak ciepłym przywitaniu (listy panujących zasad nie przedstawiła, w związku z tym prawdopodobieństwo, że zginiemy, rośnie z każdym wyjściem poza próg mieszkania), jakoś nie mam ochoty utrzymywać z nimi ratującego życie kontaktu.

Próby tłumaczenia sytuacji oraz wejścia w dialog zawiodły. Nie wiem, czy dam radę dokonać kolejnego podejścia. Na razie, sytuacja jest niestabilna. Konflikt wisi w powietrzu.
Dziennik Pokładowy USS Kalina, dzień 3, AD2010.  

21 lis 2010

Plakaty

Od dłuższego czasu oczy nasze biedne atakowane są przez niby-plakaty wyborcze. Chciałoby się rzec "Łojezu!" i zniknąć je z widoku. Niestety, prawdopodobnie ich smętne resztki będą służyć za podkład pod przyszłe plakaty wyborcze i tak się toczy świat, jak powiedział żuk gnojnik.

Co to są za plakaty! Jeden szczególnie mi się spodobał. Otóż, wiadomość przesłana za jego pośrednictwem:
Konkrety
KOMpetencje
KOMORSKI
No i jak tu nie złożyć pod czymś takim wieńca, zapalić znicza, zapalić nie-znicza i zapomnieć? Od razu pożałowałem, że nie miałem w dłoni pisadła, którym mógłbym dopisać dalszy ciąg skojarzeń, np.
KOMPROMITACJA
albo
KOMASJUAR

Ech... Cuda i dziwy!

21 paź 2010

Urywki

"Zanim upłynie koniec czasu" (prowadzący Gilotynę)
Cóż, upłynął koniec programu, a ja się dalej głowię nad tym zagadnieniem.

20 paź 2010

Urywki (PiSs off)

Mój ulubieniec, p. Błaszczak M., znów dał wspaniały przykład, jak używać wazeliny w nadmiarze, żeby się wszystko ślizgało aż miło. Otóż dowiedzieliśmy się właśnie, że jest faktycznie tak, że to wszechobecna nagonka na PiSs spowodowała, iż jakiś szalony "niezwykle spokojny człowiek" zrobił to, co zrobił. Oprócz tego na świtało dzienne dotarła wiadomość o tym, jakoby od jakiegoś czasu dostawał anonimy, w których grożono mu śmiercią. W takich okolicznościach blednie śmierć ofiar katastrofy oraz łódzkich działaczy. Wybrał dobry moment na to, by ogłosić tę  jakże dramatyczną nowinę.

Ach, i jeszcze p. Szczypińska: "Rozpoczęło się dożynanie watahy!". Cymes! 

1 paź 2010

Urywki

- Jest bezsporne, że Tusk prowadził grę z administracją Putina związaną z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej - skomentował Kurski. Dodał, że ta gra "legła u politycznych podstaw tragedii smoleńskiej".

Jest bezsporne, że ktoś nie mówi prawdy. I nie chodzi mi o grę w zbijaka. Śmiać mi się chce, gdy ktoś wypowiadając się na temat jednej z najbardziej dyskutowanych spraw w kraju twierdzi, że coś jest bezsporne. Może czas, by ktoś zaczął temu panu podsuwać karteczki z bardziej bezspornymi stwierdzeniami?

Bezsporne jest to, że Palikot odejdzie z PO. Co POtem? Był kiedyś taki kabaret... Najlepszy!

29 wrz 2010

Adam

Najpierw szok. Później głębokie zamyślenie. Następnie szok, który ponownie wbił mnie w głębokie zamyślenie, by doprowadzić ostatecznie do wniosku:  Jak to dobrze, że Bóg stworzył Adama w gotowej postaci! Pomyślcie tylko: Adam w wieku 2 miesięcy. Niemal nic nie widzi , słyszy dźwięki, lecz trudno mu cokolwiek zidentyfikować. Z kolejnymi miesiącami pogłębia sie jego orientacja w świecie, wyostrza się wzrok, rozgląda się, robi w pieluchy i woła. Mniejsza z tym, po jakimś czasie ważny krok, a w zasadzie słabo skoordynowany odruch, dzięki któremu przewala się na boki i wreszcie na brzuch. Robi się ciekawie!
Przydałoby się jakieś towarzystwo, żeby nabrał umiejętności interpersonalnych, co pozwoli mu uniknąć w przyszłości problemów z integracją i życiem w grupie... Zaraz, zaraz! Jakiej grupie? No właśnie, gdyby jego los pisany był od początku, jak na człowieka przystało, musiałby bawić się sam w rajskiej piaskownicy. Ależ przewidującego mamy Stwórcę! Oszczędził  mu tyle bólu i rozczarowań.

Powoli docieram do sedna problemu, który nurtuje mnie od kilku dni:
Lampa = bu
Bęben = bebe
Książka = bo
Pies = bobo

W jakim świecie byśmy dzisiaj żyli?! I jakie Słowo byłoby na początku? Ba!

[konsultacje: Lena, wiek 9,5 m-ca]

18 wrz 2010

Wolny

Stało się tak, jak miało się stać. Zakajew został przez sąd uwolniony i sprawa załatwiona. Niezależna decyzja sądu i to wszystko. Gdyby pana Zakajewa nie aresztowano z pewnością usłyszelibyśmy od opozycji, że jesteśmy kondominium Anglii, Danii i Bóg jeden wie, czym jeszcze.

17 wrz 2010

James "Mariusz" Błaszczak

Błaszczak... To nazwisko mnie prześladuje.  
My name is Błaszczak. Mariusz Błaszczak.

Cóż za zakłamanie. Aż mi ciarki po głowie przechodzą. Uznaje pogląd swego księciunia, że jesteśmy kondominium, jednocześnie twierdzi, iż Zakajew nie powinien być zatrzymany, ponieważ był przesłuchiwany w Wielkiej Brytanii i Danii, a co za tym idzie - Polska nie powinna podejmować żadnych działań. Cóż, widocznie nasze sądy nie są niezależne.

Znaminne, iż sam zainteresowany n ie widzi w tym wydarzeniu nic zdrożnego.

Odcinam się tutaj od zasadności w ogóle zatrzymywania gdziekolwiek pana Zakajewa, ponieważ mam swój pogląd na temat Czeczenii i tych drugich... Ale mister Błaszczak... Ta postać mnie prześladuje...

Jest wszędzie...

Za mną...

PS. POratujcie i też nie milknijcie. LSD, wy też dajcie do gara! Czekam na was wszystkich... Jestem wszędzie... Za wami...

[Chłe chłe chłe]

16 wrz 2010

It's not my cross to bear


- To jest bardzo smutny dla mnie dzień, bo to dzień, w którym w wolnej Polsce krzyż jest zabierany z jakiegoś miejsca (Jaro K.)

No cóż, dla pana Jara smutny dzień nastąpił dzisiaj. To przykre. W wolnej Polsce z jakiegoś miejsca?! Tak nie powinno być. Co innego, gdy w zniewolonej ktoś coś komuś zabierał, ale w wolnej? A właśnie! Poddajmy namysłowi - czy rzecz dotyczy w większej mierze samego krzyża, czy raczej owego miejsca, z którego jest zabierany? Czy pan Jaro równie smutno przeżywałby dzień, w którym krzyż zabrany zostałby, powiedzmy, z rynku w Tomaszowie do tomaszowskiego ratusza? Czy tak samo angażowałby się w obronę krzyża, który zostałby skradziony z jakiegoś zagubionego kościółka pośród pól?

Niech no pomyślę... Kiełkuje mi w głowie nieśmiała myśl, rozrastając się w prędkością pędu bambusa, że chyba jednak nie...

To smutny dzień, że zniknięcie krzyża w sferze tak bardzo publicznej wywołuje tak mocny, a zarazem tak marny odzew. Walka o ZWYKŁY PRZEDMIOT, jakim stał się w momencie rozpoczęcia tej walki, jest śmieszna i niezbyt godna. Każdy jednak macha szabelką, tak jak potrafi najlepiej.

Opuszczam zasłonę milczenia i spuszczam wodę.


A tak w ogóle, to ja się na polityce nie znam. Wiem tylko tyle, że mamy tu pod Lublinem miejsce z własnym kościołem, lasem i rzeczką. Niestety, to Krężnica Jara...

11 wrz 2010

Krzyże do góry, różańce w dłoń...

No i mamy inkarnację prześwietnego marszałka. Spodziewałem się tego. Czułem od dłuższego czasu, że to On. W kościach to czułem bardzo wyraźnie. To nic, że nie ma szabelki. Inkarnacja nie jest doskonała, więc szabelka niegodnie szurałaby po chodniku. To nic, że bez kasztanki. Na kucyku byłoby niezbyt dostojnie, więc lepiej na piechotę. Poza tymi mankamentami, na których wypominanie stać zapewne tylko bezgranicznie cynicznych komentatorów, marszałek jak malowany!

...bolszewika goń, goń, goń!  

Musimy walczyć o Polskę! (Jarosław K. alias J. Piłsudski) 
 Panie J.! To niech pan na wschód uderza! Szable w dłoń!

12 sie 2010

Put-in the fireman

Pan premier Władimir gasi pożary własnoręcznie, pilnuje, zarządza, upomina, dba, walczy o lud spracowany, robi dobrze obywatelom, prowadzi monitoring budowy z własnego, prywatnego (!) gabinetu! Pragnę by został również moim premierem.

A jeśli jeszcze dodatkowo odkurza i trzepie dywany... To ja i mój pies głosujemy na niego czterema łapami!

5 sie 2010

W ymię bOGA!

Ponoć podkrzyżowcy skandują: Jarek, Jarek! A Nycz jest przeciwko społeczeństwu i kościołowi i traktuje ludzi jak bydło.

Usłyszałem jeszcze: Pani dni są policzone! Pani z krzyżem walczy!

I w ten oto sposób ni z tego, ni z owego dowiedziałem się, że mamy w kraju nową religię. Amen.

30 lip 2010

Kempa prawdy

Dziś pani Kempa stwierdziła, że organicznie nie wierzy panu Sekule. Następnie wyznała generalną niewiarę Platformie.

Nie rozumiem. Nie generalnej niewiary, bo ja generalnie mam luźne podejście. Nie rozumiem organiczności niewiary - czy to miała być jakaś obraźliwa przenośnia? Muszę poddać sprawę głębokiemu namysłowi.

25 lip 2010

Nie było człowieka na księżycu!

Szejk Abdel Karim al Jodeir oznajmił, że nie było człowieka na księżycu. Szejk nie znalazł tam żadnych śladów...

Stare, ale jare (puma comes back)

Kark miał zmiażdżony, co znaczy, że puma musiała to zmiażdżyć… (TVN Uwaga)

No i proszę, wszystko jasne i trzyma się kupy. Zmiażdżony kark, znaczy puma! Można by rzec, że puma, gdy wyskoczy z krzaczorów, to na złamanie karku!

A jak TVN to Fuckyou (tłum. fakty) 

14 cze 2010

Kapsztad

Zauważyłem ostatnimi czasy, że w naszej polityce wyborczej, największe szanse mają kandydaci, których sztabami kierują osoby o podwójnych nazwiskach, w związku z czym, w niedalekiej przyszłości mój sztab wyborczy (niezależnie od tego, gdzie mnie będą wybierać) poprowadzi pani Jóźwa Gorzka-Zapojka oraz Gryzelda Napitka-Zagrycha. Sukces gwarantowany.

Tak na marginesie sobie myślę (zwykle myślę sobie na marginesie, stąd może brak zrozumienia dla moich koncepcji u ogółu społeczeństwa), że główna batalia-debata panów imć jamć Kaczyńskiego i Komorowskiego powinna zostać przeprowadzona w Kapsztadzie w trakcie jakiegoś meczu. Nasi kandydaci są tak żywiołowi i przekonywujący, że z pewnością porwą tłumy - ten, który porwie więcej wygra.

12 cze 2010

26 maj 2010

Nawał roboty z bobrem!

Stało się! Jest winny! Nie rząd, nie opozycja, nie pan Gienek stawiający sobie właśnie nowy budynek gospodarczy. Winnym jest bóbr. Nie od dziś wiadomo, że bóbr to szatańskie nasienie i od początków kontaktu z człowiekiem, próbował go wyeliminować. Podstępny szubrawiec o kaprawych oczkach. Któż z nas nie nadział się (au!) na podgryzione drzewo? To, że nie przewróciło się akurat na nas, to tylko kwestia czasu i doświadczenia gatunkowego - przejęliśmy jego metodę już dawno temu, ale wykorzystywaliśmy ją przeciw drugiemu człowiekowi. A bóbr się cieszył i zacierał łapy.

Są tacy, co mówią - bóbr to kozioł ofiarny! Winny jest piżmak! Nie dajmy się zwieść, gdy mówią, że nie bóbr! Nawet, jeśli nie on bezpośrednio, to z pewnością z jego inspiracji. Wykonawcą mógł być piżmak, bo ryje. Mógł być łoś, gdyż opłaca mu się zalać tereny - on lubi podmokłe! A wilk? Lis? Ile mają teraz używania bez polowania! Żreć, nie umierać! I jenoty! Jeże! A ci wszyscy więźniowie polityczni w zoo? Węże, krokodyle, foki, ekolodzy - wszyscy oni są umoczeni! Jest o czym myśleć, nieprawdaż?

Dziś w Fucktach usłyszałem, że bobry ostatnio atakują (SIC[K]!). Był też biedny myśliwy, który chciałby odyńca, a musi (SIC[K]!) bobra.

Tych, którzy nigdy bobra nie widzieli, a muszą poznać wroga - zapraszamy wszędzie tam, gdzie bóbr występuje w sezonie - nad wodę! Zwłaszcza do Chałup i nad Zalew Zemborzycki (wyspa). Pamiętajcie o strojach maskujących odzież!

15 maj 2010

Ups...

Mam głęboką wątpliwość, graniczącą z pewnością
TVN24, Girzyński


Cóż... Mam pewność, graniczącą z głęboką wątpliwością, że pan Girzyński wiedział o czym mówi...

11 maj 2010

Pianino

Normalna sprawa, pan Poncyliusz stwierdził, że wiele rodzin ma w domu pianino, choć czasem nikt na nim nie gra. I nutki wystawione na podpórce. Jakżeby inaczej? Bez nutek ani rusz pianina. Nutki być muszą, zwłaszcza gdy się nie gra! Każdy głupi zagra bez nutek.

I jak z nut przemowa. I imbryk, i okulary. Cymes!

I złożenie wieńców w miesiąc po katastrofie pod pałacem. I za miesiąc zapewne powtórka... Kto nie z nami, tego nie ma...

Nic to, powiedział mały rycerz i pojechał po Azji.


Mam lepsze rzeczy do rozważania. Wpadła dziś w moje dłonie książka pt. Niezbędnik ateisty (nomen omen: wyd. Czarna Owca). Ooo, pomyśleć, że nie mogłem się nadziwić Dawkinsowi, że taki dogmatyk. Wystarczy poczytać o racjonalnym synu i ateistycznej choince p. Renaty Dancewicz lub p. Biedronia wynurzenia na głębokość peryskopową (bez aluzji? ależ skąd...), by Dawkinsa zacząć cenić...

Już tęsknię za prawdziwymi ateistami, którzy zamiast mówić, że kler to pedofile, zaś kościół pali, gwałci i rabuje, powiedzą, dlaczego nie wierzą, co niewiara im daje (myślę, że mogę wiedzieć – mam w tym pewne doświadczenia), bądź wiara odbiera... Którzy powiedzą coś o sobie i swoich poglądach, zamiast mieszać z błotem innych... Ech... A na tacę nie daję, jakby kto pytał (chłe chłe chłe - gdyby kto pytał, to po walijsku: 666)

6 kwi 2010

Jak mawiał wieszcz I

Dzieckiem w kolebce, kto łeb urwał chytrze...

Old Mmiissiissiippii Blues - "Blind" Thomas "The Uncle"

Yep (solo)
Yeep! (a'capella)

Będzie to opowieść o muzyku
Który grał na gitarze
Który grał na gitarze
Który grał na gitarze x3
Jak siedem nieszczęść

Yep!
Yeah, yeah, yep!

O, ludzie słuchajcie mię
O, ludzie słuchajcie mię
Słuchajcie mię, bo to szczera jest prawda, co wam mówię

Będzie to opowieść o muzyku
Który śpiewał tak
Który śpiewał tak
Śpiewał tak, że marcujące koty przy nim dostawały zapalenia krtani

Yep, yeah, yep!

Pewnego razu jednakowoż,
gdy przemierzał bezkresne stepy, gdzieś na pustkowiach przedmieść Nowego Jorku
Stanął na skrzyżowaniu 5th Avenue i jakiejś tam innej ulicy
W każdym razie było to w lipcu

I pomyślał sobie, że zagra rzewną piosnkę
Sławiącą wioskę
Sławiącą wioskę
Wioskę z której uciekł, by zdobyć bogactwo
(a poza tym, to ukradł gumkę recepturkę w sklepie z przyborami do czesania zwierząt domowych, bo pękła mu struna i stwierdził, że musi odejść)

Yeah!!! Oh, yeah!

I na 5th Avenue wyciągnął gitarę
właśnie w tym momencie zjawił się diabeł
(niby od niechcenia oparł dłoń na biodrze, by wyeksponować swoją bieliznę
całkiem nie od p(a)rady...


I powiedział tak....
...
(O, no, no, no! - nie wiadomo co powiedział, bo tę część tekstu zalał ten dziwny muzyk,
gdy pił rano kawę w barze
a na tej karteczce niechcący zupełnie
Zupełnie przypadkiem
Przypadkiem usiadł)

Yeah! x2 (tzn. yeah, yeah - przyp.tłum.)

Ooo,
oddał duszę diabłu!
oddał duszę diabłu!
w zamian diabeł podarował mu
Ostrą paranoję

Yeah yeah yeah yeah!!!

Blind "Thomas" The Uncle.

1 kwi 2010

Wywiad, którego nie było - nestor

Bo widzisz, drogi chłopcze...mnie i babcię czas posunął...Miałem na myśli, że posunęliśmy się...No cóż, ech... starość...

30 mar 2010

Sukces - wizualizacja I

Mnie się sukces nie przytrafi. Ja ten sukces stworzę! Ja jestem kluczem do mojego sukcesu! Już tkwię w drzwiach sukcesu!! Wystarczy tylko, że się przekręcę!!!

25 mar 2010

Badania terenowe

Tak się tylko zastanawiam... Podchodzi potencjalny klient, w każdym razie ktoś, kto zdaje się być zainteresowany książkami, do stołu z lekturami z zakresu filozofii. Ach, podchodzą dwie osoby (to częsta sytuacja). Rozmawiają. Potencjalny klient podnosi książkę, nie przestając rozmawiać wertuje w stylu "wachlarzowym" - coś w rodzaju maszynki do liczenia pieniędzy. Nie odrywając wzroku od swojego rozmówcy odkłada książkę na miejsce.

Inny przykład - podnosi, otwiera, zamyka, odkłada.
Kolejny - podnosi (tytuł i nazwisko autora zazwyczaj znajduje się na grzbiecie książki), rzuca okiem na okładkę i odkłada.
I jeszcze - Podnosi, otwiera, rzuca okiem na przypadkową stronę, odkłada.

To dość ciekawe i powszechnie występujące zjawisko. Nie wiem czy ktoś zagłębiał się w nie na tyle, by doszukiwać się jakichś prawideł. Otóż ja, wasz niestrudzony zgłębiciel, zgłębiałem tajne mechanizmy rządzące owym zachowaniem.

1. Technika wachlarza: testuje płynność języka oraz lotność myśli autora.
2. Technika wyciągnij-upuść: pozwala ocenić ciężar gatunkowy danej lektury.
3. Technika rzutu okiem na okładkę: cóż, jeśli jest ładna, to autor coś próbuje zamaskować; jeśli brzydka, to autor nie szanuje odbiorcy i używa zbyt skomplikowanej terminologii, którą z reguły rozumie on, jego promotor i Bóg (a rodzina udaje).
4. Technika rzutu okiem na stronę: Boże, spraw, by nie było to nic ciekawego, to oszczędzę trochę grosza na... (w miejsce kropek wstaw, na co oszczędzisz)

To tyle na tę chwilę.
Badania trwają. Muszę podbudować to, jakimiś zgrabnymi teoriami psychologicznymi. Miałem nawet jakąś na oku... Przez krótką chwilę, ale nie pamiętam tytułu, strony, ani autora. Jutro rzucę okiem... Może trafię.

15 mar 2010

Sesja, której nigdy nie było I - Portret fizyka

- Pozwoli pan, o właśnie! Proszę usiąść tutaj, a ja rozwieszę za panem tę ciemną materię. Świetnie! Teraz proszę spojrzeć przed siebie, tak, w tę czarną dziurę, o tutaj...
PSTRYK!

13 mar 2010

Storyteller cz.2

Jak wspomniałem ostatnio, drodzy Czytacze, wilk zabity... Ojej, no dobrze, spał jak zabity. Panimayesh zadziałał instynktownie, w każdym razie instynktownie jak na wilka, jak na królika - po prostu idiotycznie. Rzucił się basiorowi do gardła i, o dziwo!, wilk charcząc, bezradnie przyglądał się, jak uchodzi z niego życie.

- Jestem Zhaychik. Zabiłeś mnie, ale moi kamraci się o tym dowiedzą i pomszczą...
- Po króliku?
- ... mnie...??? Że co?
- No po króliku cię pomszczą?! Zwariowałeś Zhaychik? Przecież oni nad grobem twoim będą sikali ze śmiechu! Zastanów się, chłopie!
- Co prawda, to prawda. Powiadam ci Panimayesh, zeżresz mnie tu w całości i nawet kostki jednej nie pominiesz!
- To proroctwo?! Nie żartuj! Spójrz na swoje gabaryty, człowieku! Nie dość, żeś wielki sam z siebie, to jeszcze się jakimś biedakiem przed chwilą napchałeś! Nic z tego!
- A zatem zawyję sobie na pożegnanie, a oni niech się śmieją zagryzając królikiem...
CDN.

4 mar 2010

Storyteller cz.1

Będzie to opowieść o powstaniu ciał niebieskich. O gwiazdach, Księżycu i Słońcu.. O tym, jak było i dlaczego jest, jak jest.

Dawnymi czasy żył sobie Kruk. Kruk miał na imię Gavarish Pa'Rusckiy. Był typowym tricksterem* - gdy chciał być dobry wychodziły mu złe rzeczy, natomiast gdy chciał źle powstawały dobre. Jednak to nie o nim chciałem Wam dzisiaj opowiedzieć.

Panimayesh. Wielki Królik. Wielki obżartuch. Jego przygoda zaczęła się całkiem niewinnie. Był zwykłym królikiem wśród zwykłych królików. Kicał, zajadał trawę i sałatę. Pewnego dnia wszystko uległo zmianie, gdy wybrał się samotnie do lasu. Marzyło mu się by zostać wielkim bohaterem wśród swoich, bo był trochę ciapowaty, co wywoływało u innych królików kąśliwe uwagi. No wiecie, królik ten potrafił kicać tylko z góry, bo miał problemy z wybiciem.

Smutny poszedł do lasu, by choć przez jeden dzień mieć spokój i nie słyszeć szyderczych uwag. Las był piękny i straszny. I spał tam wilk. Panimayesh wpadł na szaleńczy pomysł! "Będę bohaterem!" pomyślał, po czym bez namysłu (można i tak) rzucił się (podpełzł) do wilka. Ten, zmęczony po polowaniu, z resztkami jakiegoś biedaka pomiędzy łapami spał, jak zabity.


CDN.
______________
*trickster - to prawdopodobnie te wszystkie ciekawe sztuczki, które wykonuje sternik na okręcie. No wiecie, zakrywa kapotą koło sterowe, a po zdjęciu kapoty koła nie ma... (przyp. tłum.)

3 mar 2010

Fragmenty II

Od pana Jerzego Engela dowiedziałem się, że zawodnik (kurcza paka, zapomniałem który...) progresuje! Tak, proszę szanownego Państwa! Zawodnik progresuje, z czego powinniśmy się cieszyć, bo wywnioskowałem (domniemuję, iż słusznie), że jest to pozytywne zjawisko. Sprawa musi zostać przebadana. Na razie trafia do Archiwum X (w celu odróżnienia od znanego skądinąd Archiwum X, moje o wiele bardziej znane skądstąd X jest pisane do góry nogami).

Koniec niusa.

28 lut 2010

Dialogi nie zmyślone I

Oto fragment dialogu, między panem, wójtem i... No dobra. Rozmowa toczyła się w naszym mieszkaniu w sobotni wieczór, przy winie:
- Będę grał na manifie - poinformował Paweł bębniarz.
- Ale jako członek? - zapytał Wojtek.

26 lut 2010

Dialogi, które mogły być mieć miejsce I

- Hej, hop, hoop!
- Hej, hop, hoop!
- Ooo! Echo?! To ja, Platon!
- To się przestań wydzierać! Ludzie tu w dole ciężko pracują, a tu przychodzi mądrala i się drze!
- Ojej, przepraszam. Nie wiedziałem. Myślałem, że to zwykła jaskinia. Przechodziłem właśnie z uczniem...
- To kopalnia, panie Platon i jeśli nie masz zamiaru zejść tu i harować z nami, to żegnam!
- Przepraszam... A ty widzisz, drogi przyjacielu, ludzie żyją w jaskini. Harówka, męka, praca - to cień prawdziwego życia. O, bogowie! Spieszmy, przecież nie możemy się spóźnić na ucztę!

5 lut 2010

Wywiad, którego nie było odc. IX

- Zatem jest pan fotografem?
- Zaiste.
- Wspaniale. Jaki jest pański ulubiony temat zdjęć? Wschody? Zachody słońca?
- Mam spory dystans do tego typu fotografii... Jakieś 150 mln kilometrów...

28 sty 2010

Prusakolep

W rękę wpadła mi dziś powieść Prowincja pełna marzeń i taki oto fragmencik rozpoczynający przygodę z lekturą:
Przedstawiona historia Prus Wschodnich jest prawdziwa, jednak na potrzeby książki nieco zmieniona.

Mhm... Taa, panie dzieju, Bismarck nakazał uczyć polskiego w szkołach, ale na potrzeby Prus nieco zmienionego.

17 sty 2010

Piosenka barda genialnego bardzo

Poszedłem się załatwić
lecz się rozmyśliłem
poszedłem się załatwić
nóż nie był mi potrzebny
poszedłem się załatwić
lecz się rozmyśliłem
stwierdziłem, że most nie jest
najszczęśliwszym miejscem

Bo wszyscy są ciekawscy
i gapią się na ciebie,
co powoduje, że szybko
tracisz koncentrację
a mogę przecież stracić także równowagę
a sam chcę wybrać
tę wspaniałą chwilę

poszedłem się załatwić
lecz się rozmyśliłem
poszedłem się załatwić
ale już wróciłem


[w suahili brzmi to o niebo lepiej, ale nie znam suahili...]

8 sty 2010

Przez soczewki

Noszę soczewki - one mnie prowadzą. Pełna symbioza

Od kiedy uznaję soczewki, jestem niepraktykującym okularnikiem.

Nie mogę się skupić przez soczewki, cały czas jestem jakiś rozproszony.

Zaraz, co ja miałem kupić? Kaszę, ryż, hm... soczewicę?

Marchewki na soczek? Soczewki?

5 sty 2010

Spełnię marzenie każdej kobiety...

i powiększę rodzinę moją.

Tak powiedziała sportsmenka w wywiadzie dla PR1. Moja Gosia powiedziała, że wcale o tym nie marzy, żeby ta pani powiększyła swoją rodzinę, jednak życzy jej tego z całego serca...