29 kwi 2008

I znów "57"

Na Krakowskim Przedmieściu do autobusu wsiadła dama. Kapelusik, makijaż, sześćdziesiątka na karku:
- Proszę zdjąć ten plecak! To jest zgroza! Niektórzy się tu urodzili!

Powoli traciłem orientację i zacząłem wątpić, że jestem stąd. Dopóki nie zauważyłem pary sympatycznych, starszych ludzi, którzy miło się do mnie uśmiechnęli.

22 kwi 2008

"57"

"Ja to kupię bombonierkę. Tak postanowiłam. Lepiej to niż kwiaty. Bombonierkę można trzymać, a kwiaty zwiędną na drugi dzień. Taka jest prawda."

Nie. Nie taka jest prawda, proszę pani.

14 kwi 2008

Z Allegro wzięte

"Przedmiotem mojej aukcji jest obiektyw Sigma 70-300mm F4-5.6 DG Macro zakupiony w lipcu ubiegłego roku, używany zaledwie pare razy wraz z Nikonem D50 i w związku z tym nie posiada żadnych oznak użytkowania, defektów, usterek,zarysowań itp. Obiektyw jest całkowicie sprawny, praktycznie nie używany i prawdę mówiąc nie zdążyłam w pełni poznać jego możliwości." (podkr. moje)

Poniżej, niepozbawiona poczucia humoru allegrowiczka, pisze:

"Mogę śmiało potwierdzić, że w tym przedziale cenowym Sigma 70-300mm MACRO nie ma sobie równych."

Chyba mam allegrie na takie teksty.

12 kwi 2008

Cukiernia

Czasem, gdy pada deszcz, oczekiwanie na autobus umilam sobie, stojąc w drzwiach cukierni. Zapach świeżego pieczywa jest wspaniały. Kupuję bułkę ze słonecznikiem i słucham.
- Poproszę jakiegoś dobrego ciasta - powiedziała klientka przeszukując chłodziarki.
- Polecam Pijaną Wiśnię. To nasze najlepsze ciasto. Naprawdę. Właśnie zamówienie robiliśmy na wesele. Jest świetne. - no i jak tu nie kupić?
- Ale to dla dzieci... - fakt, pomyślałem, "pijana" nie brzmi zbyt odpowiednio na taką okazję. Jak się okazało myśli ekspedientki biegły już innymi, komercyjnymi torami:
- Ależ proszę pani jest idealne nie ma masy tylko bita śmietana jest leciutkie w sam raz dla dzieci! - argument zadziałał i klientka zdecydowała się na kawałek. Tymczasem ekspedientka przypomniała sobie o kolejnym świetnym cieście:
- Mamy jeszcze Cycki Murzynki!

Lubię tę cukiernię. Podczas deszczu zawsze, gdy czekam na autobus na tym przystanku, stoję sobie w drzwiach.

9 kwi 2008

Don Corleone and Synalek

Autobus linii 57 zatrzymuje się na przystanku. Z trzaskiem i sykiem otwierają się drzwi wpuszczając promienie słoneczne oraz odór alkoholu. W tych oparach wsiada do autobusu dwóch, wątpliwej urody mężczyzn. Początkowo skupiałem się bardziej na tym, by pilnować plecaka, ponieważ stali bezpośrednio za mną. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie o czym rozmawiali...

"Słuchaj synku... Tylko ani słowa Gelowi. Jak się dowiem, że coś mu powiedziałeś to..." - to mówił Ojciec.
"Nie, no skąd...Ani słowa nie powiedziałem." - kwestia Syna
"Pamiętaj. O tym kto, komu, co, gdzie i kiedy ma mówić decyduję tutaj tylko ja. Zrozumiano?" zakończył Ojciec

Więcej niestety już się nie dowiedziałem. Wytoczyli się na następnym przystanku.