11 maj 2010

Pianino

Normalna sprawa, pan Poncyliusz stwierdził, że wiele rodzin ma w domu pianino, choć czasem nikt na nim nie gra. I nutki wystawione na podpórce. Jakżeby inaczej? Bez nutek ani rusz pianina. Nutki być muszą, zwłaszcza gdy się nie gra! Każdy głupi zagra bez nutek.

I jak z nut przemowa. I imbryk, i okulary. Cymes!

I złożenie wieńców w miesiąc po katastrofie pod pałacem. I za miesiąc zapewne powtórka... Kto nie z nami, tego nie ma...

Nic to, powiedział mały rycerz i pojechał po Azji.


Mam lepsze rzeczy do rozważania. Wpadła dziś w moje dłonie książka pt. Niezbędnik ateisty (nomen omen: wyd. Czarna Owca). Ooo, pomyśleć, że nie mogłem się nadziwić Dawkinsowi, że taki dogmatyk. Wystarczy poczytać o racjonalnym synu i ateistycznej choince p. Renaty Dancewicz lub p. Biedronia wynurzenia na głębokość peryskopową (bez aluzji? ależ skąd...), by Dawkinsa zacząć cenić...

Już tęsknię za prawdziwymi ateistami, którzy zamiast mówić, że kler to pedofile, zaś kościół pali, gwałci i rabuje, powiedzą, dlaczego nie wierzą, co niewiara im daje (myślę, że mogę wiedzieć – mam w tym pewne doświadczenia), bądź wiara odbiera... Którzy powiedzą coś o sobie i swoich poglądach, zamiast mieszać z błotem innych... Ech... A na tacę nie daję, jakby kto pytał (chłe chłe chłe - gdyby kto pytał, to po walijsku: 666)

Brak komentarzy: