16 maj 2009

KSW w TV

Nie oglądałem. W tym czasie walczyłem z Kirą na dworze o szczotkę. Chciałbym mieć wyczesanego psa, a co? I tak pewnie bym nie oglądał. Za mało krwi... No, ale zdarzyło się, że włączyliśmy na moment, w trakcie jakiejś walki. Zawodnicy akurat rozeszli się do swoich narożników, zmachani, spoceni, opuchnięci i generalnie w stanie "który dzisiaj mamy rok?", i jak się dowiedzieliśmy od jednego z komentujących tę walkę:

"[Zawodnik] musi mieć czas dla siebie, żeby mógł dojść..."
(SIC!)

Zapadła chwila ciszy. Faktycznie, jak z tego wybrnąć? I czy w ogóle warto? Może rzeczywiście walka full contact sprawia aż taką satysfakcję? Nie dowiedzieliśmy się tego, bo ciszę przerwał drugi komentator zmieniając wątek. Prawdopodobnie nie chcieli dochodzić. Może warto przeprowadzić jakieś badania?

Brak komentarzy: