14 sty 2009

Zwracam honor!

Czytacz moich postów może dojść do samonarzucającego się wniosku, że w sprawach komunikacji (kierowców i ich maskotek) jestem cięty. Dzisiaj muszę przyznać, że zostałem pozytywnie zaskoczony na Rondzie Krwiodawców...

A mianowicie, kierowca nie pozwolił mi wykonać kroku, który mógł być moim ostatnim, skutecznie zajeżdżając mi drogę - jest to celowe wyolbrzymienie, gdyż przy prędkości z jaką wjeżdżał na przejście na czerwonym świetle, co najwyżej mógł zwrócić na siebie uwagę. Mniejsza o to. Usprawiedliwiam go w zupełności. Nie winię go za to, co się wydarzyło. Oczywiście, biedak nawet nie zdaje sobie sprawy, że czerwone było dla niego, nie zaś dla przechodniów. Ale jak się ma obok siebie ładną dziewuszkę. Zrozumiała sprawa.

Kierowcy obojga płci męskiej mają po prostu niepodzielną uwagę! To nie ich wina, że gdy od ucha do mózgu dotrze impuls pochodzący z dzwoniącej obok komórki, odruchowo po nią sięgają. Nie mam mu za złe do tego stopnia, że nawet nie zadałem sobie trudu zapamiętania numerów samochodu. Ciepło komórki przy policzku z pewnością może rozproszyć.

Choć, z pewnym zaskoczeniem, przyznaję, że ja mam trochę inaczej to poustawiane, ponieważ rozproszenia doznaję w momencie, gdy to dziewczyna ogrzewa policzek. Ale o gustach...

Brak komentarzy: