10 gru 2008

Lato wszędzie, alleluja!

Przeczytałem właśnie artykuł poświęcony odwiecznej problematyce datowania wydarzeń historycznych i mitycznych. Według australijskich astronomów – używających niezwykle skomplikowanego oprogramowania do obliczenia niezwykle skomplikowanych danych, związanych z niezwykle skomplikowanym problemem datowania narodzin Jezusa (bo przecież nie ma możliwości przebadać szczątków metodą węglową) - a zatem, według tychże uczonych, Jezus narodził się w czerwcu! I co my na to?

Niby nic wielkiego - zbliżające się Boże Narodzenie (jak każde poprzednie) jest tak naprawdę symbolicznie ujęte w ramy czasowe. Przyznam, że mnie ten okres pasuje jak ulał. Abstrahując od wymowy religijnej tego wydarzenia, wejście w zimę w tak ciepłym i kolorowym klimacie podnosi na duchu: Nie będzie szaro! Nie będzie zbyt zimno! Damy radę! (abstrahuję w tym momencie od tego, że to wcale nie musi być prawda - może być szaro, zbyt zimno i nie damy rady).

A w czerwcu? Jak wtedy wyglądałaby choinka?!

1 komentarz:

Piter pisze...

W ogóle to dopiero od roku 345 uznano oficjalnie dzień 25 grudnia jako dzień świętowania narodzenia Chrystusa. Obchody święta tego dnia po raz pierwszy datuje się na lata ok.320-353.
Wcześniej zaś, 25 grudnia rzymianie obchodzili jako święto narodzenia Boga Słońce (Natalis Invicti". Z kolei na północy Europy świętowano "Yule" paląc wielkie pnie przyozdobione gałęziami jako dary dla bogów aby w ten sposób słońce świeciło mocniej.

Ale jako że w Biblii mówi się o Chrystusie jako o "Słońcu Sprawiedliwości", od IV wieku zaczęto dnia 25 grudnia obchodzić święto narodzin Jezusa w miejsce pogańskiego święta ku czci Boga Słońce.

PS1. Tradycja chrześcijańska zawsze łączyła narodzenie Chrystusa z przesileniem zimowym.

PS2. W Ameryce Południowej, gdzie zimną jest ciepło, choinka często jest po prostu palmą:)