27 cze 2011

Zasady

Wspominałem kiedyś o trudnych początkach w nowym mieszkaniu. A w zasadzie nie tyle mieszkaniu, co klatce. Chodziło oczywiście o sąsiadów. Zwędzili mi dzwonek, straszyli zasadami ("bez nas zginiecie") i generalnie czepiali się czego tylko mogli.

Właśnie wróciliśmy z rodzinnego, trzydniowego wypadu do dziadków. Okazało się, że kochani sąsiedzi anihilowali ręcznik, który zostawiam pod drzwiami do wycierania psiaka, gdy wraca z dworu mokry. Ręcznik był ładny, w kolorze jasnozielonym, w miarę czysty, złożony w klasyczną kostkę.

Zabawne jest to, że po ustaleniu przebiegu wypadków z Krzychem, który opiekował się psiną doszedłem do wniosku, iż ci dobrzy ludzie ukradli ręcznik w Boże Ciało. Wtedy wyjechaliśmy i chyba tego samego dnia brat ręcznika wieczorem już nie widział. Wyjeżdżaliśmy tuż po mszy, która odbywała się za oknem. Wszyscy sąsiedzi tkwili w oknach lub na ławkach pod blokiem. Mieli nas jak na dłoni. Wynieśliśmy walizy, pojechaliśmy, a ci grzesznicy zabrali się w tak wielkie święto za sprzątanie pod moimi drzwiami.

Nieładnie. Bardzo nieładnie. Co by na to ksiądz powiedział, drodzy sąsiedzi? Mogliście poczekać z kradzieżą do piątku - byłoby mniej grzesznie...

2 komentarze:

Kopacz pisze...

Nie łam się. Dla dodania otuchy:
http://daniel22.wrzuta.pl/audio/3kquvZwO2z3/big_cyc_-_sasiedzi

Tomek "szamanick" Torój pisze...

Dzięki :) zawsze można na ciebie liczyć :)))