4 kwi 2009

DXTR


Dziś Jola, Piter i szwagrostwo poszli na koncert ciekawej grupy meksykańskiej. Przyznam, że gdy Piotr zadzwonił do mnie ok. 21.15 (tzw. milczący telefon) i usłyszałem, jak grają Sweet Home Alabama, to pożałowałem mojej tam nieobecności. Chyba jestem zmęczony...

3 komentarze:

Rafał Hordyjewski pisze...

całkiem fajnie grali,prawda:)

Tomek "szamanick" Torój pisze...

A idź ty, czarodzieju i każ się wypchać :P:P:P

No, ale tak serio, fajnie, ze fajnie. Cieszę się, że ktoś tam był miód i wino żłopał i kiedyś opowie :D

Piter pisze...

będą jeszcze grać - dam ci znać:)

Niejaka Kama poznała wokalisto-perkusistę na wyjeździe z Rotary do Meksyku. Było to już kilka lat temu. Zespół grał w Lublinie też rok temu.
Koncert był świetny, grali od 21 do prawie 2 w nocy, z przerwami, repertuar różny - był Lennon, Beatlesi, Doors, Eagles, U2 (With or Without You oraz One), kilka meksykańskich kawałków (z dedykacją dla mnie "Rayando el sol" grupy Mana oraz "Las piedras rolando" z filmu Habana Blues.

Wyczekuję sms-a od Kamy o kolejnym koncercie.