26 wrz 2008

Honor Uratowany, czyli ó


Autobus. Miejsce naprzeciw mnie zajmuje jakaś dziewczyna, po drugiej stronie autobusu (tzn. obok nas) siadają jej koleżanka i kolega. Dziewczyna z naprzeciwka pisze sms. Kończy, po czym podaje koleżance telefon z pytaniem, czy dobrze napisała współczesny, że z kreską...

Koleżanka z kolegą w skupieniu odczytują treść wiadomości, próbując najwyraźniej z kontekstu wywnioskować czy użycie w tym miejscu ó jest wystarczająco uzasadnione.

- Nooo... eee... ee..
- Dobrze?
- Eee - widać, że bidulki męczą się niezmiernie. Przez moment przyszło mi do głowy, żeby im powiedzieć, ale obawiałem się, że wybuchnę śmiechem. Wyglądali naprawdę nieporadnie.

- Echee...
- Czyli dobrze? To wysyłam.

Jak powiedziała, tak zrobiła. Kiedy już było po fakcie, milczący do tej pory kolega rzucił ironicznie do autorki nieszczęsnej wiadomości:
- Ty to bystra jesteś, jak woda w klozecie!

Widać było, że jest dumny... Przynajmniej tutaj miał pewność, że nie popełnił błędu.

Brak komentarzy: